Dwa dni temu pisaliśmy o finale sezonu VPL Poland Summer League. The Bulls Team finalnie poległo w spotkaniu z GSK Esport, pod koniec sezonu. Skutkowało to zajęciem drugiego miejsca w tej lidze wakacyjnej. Nie musieliśmy długo czekać na rewanż, bowiem w finale dolnej drabinki Summer Cup by ProLeague Polska & Miami Esports nasz partner pokonał Iron Ravens, awansując do wielkiego finału. Wielkiego finału, w którym czekało już GSK Esport.
Niestety, strona ProLeague mocno się zmieniła, przez co nie posiadamy danych o wynikach spotkania z Iron Ravens. Na stronie organizatora dostępny jest jedynie zapis transmisji na żywo, ze spotkania finałowego: GSK Esport vs. The Bulls Team. Na tym spotkaniu dziś się skupimy.
Finał był rozgrywany w formacie 3x Best of 3. GSK Esport z racji, że było w górnej drabince, posiadało pewien skomplikowany przywilej. Mianowicie wygranie jednej serii BO3 oznaczało ich wygraną. Wygrana The Bulls Team byłaby możliwa tylko gdyby wygrali 2x BO3 z rzędu lub 3 spotkania z rzędu.
Pierwszy mecz: 5-1
Nasz partner w pierwszym spotkaniu zdobył prowadzenie, dzięki trafieniu KOSTQ1773, w 22′. Drugie trafienie mogliśmy oglądać w 41′, gdzie ten sam zawodnik pewnie wykończył strzał z rzutu karnego. Rezultat pierwszej połowy ustawił BEEQR, który w 44 minucie dołożył jedno trafienie. W drugiej połowie oglądaliśmy kolejne 2 trafienia naszego partnera. Najpierw w 80′, do siatki ponownie trafił KOSTQ1773, to już trzecie jego trafienie. Wynik tego spotkania zamknął gol samobójczy obrońcy GSK Esport. Pierwsze spotkanie zakończyło się wygraną naszego partnera 5-0.
Drugi mecz: 1-1 (4-2)
Wynik drugiego spotkania otworzył KOSTQ1773. Nie obyło się jednak bez problemów technicznych. Druga połowa musiała zostać rozegrana w kolejnym spotkaniu, z powodu znanego błędu gry. Po przerwie GSK Esport zdołało wyrównać, trafiając do bramki w 70′ (25′). Organizatorzy jednak problem dosyć sprawnie rozwiązali. Co prawda, spotkanie się troszkę przedłużyło, ale rozwiązanie ze strzeleniem tzw. samobója przez GSK Esport, aby była dogrywka zdecydowanie, było najbardziej rozsądną decyzją, a przynajmniej taki był zamysł, bowiem ten sam błąd, który oglądaliśmy wcześniej — zawitał znów. Cóż oczekiwać od gry, która premierę miała rok temu? W kolejnym spotkaniu, kolejnej próbie zawodnicy zagrali spotkanie do 30′, a po 30′ obowiązała zasada złotej bramki (gol = wygrywasz). Spotkanie było tak zacięte, że gola nie oglądaliśmy ani w pierwszej, ani w drugiej połowie. Ta również się nie pojawiła w dogrywce, a w spotkaniu oglądaliśmy karne. Karne wygrało The Bulls Team, wynikiem 4-2.
Trzeci mecz: 0-1
Pierwsza połowa, zdecydowanie należy do tych wyrównanych. Na tablicy wyników widniało 0-0. I nie wiecie co się wydarzyło w drugiej połowie… Ah shit, here we go again. Znów problem z rozpoczęciem drugiej połowy. Pierwsze trafienie oglądaliśmy w 82′ (37′). Nasz partner nie zdołał dogonić rywala, a trzeci mecz zakończył się wynikiem 0-1.
Pierwszy mecz: 1-0
W regulaminowym czasie gry nie oglądaliśmy ani jednego trafienia i ponownie, i w tym meczu oglądaliśmy dogrywkę. Dogrywka jednak nieco bardziej emocjonująca. Wynik otworzył KOSTQ1773, trafieniem w 96′. Co ciekawe, chwile przed jeden z komentatorów wspominał, że to właśnie jego z The Bulls Team brakuje. Po wywołaniu do tablicy nie zawiódł.
Drugi mecz: 0-1
GSK trafiło w drugiej połowie na 1-0. Miało zostać rozegrane ostatnie spotkanie, które miałoby decydować o finalnym mistrzostwie. Jednak po chwili na transmisji widniała informacja, że to spotkanie będzie ostatnim, a wygrany tego meczu wygrywa całe spotkanie i zgarnia tytuł mistrza Summer Cup. Na nieszczęście naszego partnera, stracili w tym spotkaniu, gola co skutkowało przegraną w finale tego turnieju.
GSK Esport 2-1 The Bulls Team
0:1 (1-5, 1-1(2-4), 1-0)
1:0 (0-1, 1-0)
Naszą wiedzę z formatów turniejów czerpiemy głównie z turniejów, lig Counter-Strike 2. Niektóre z nich mają naprawdę fajne i ciekawe formaty. Jednak niekiedy organizatorzy lubią przekombinować, tak jak w tym turnieju, gdzie zasady finału były troszkę skomplikowane. Zapewne gdyby nie problemy techniczne, finał mógłby wyglądać troszkę inaczej. Zazwyczaj, kiedy w turnieju oglądamy finał dolnej drabinki, w turnieju podwójnej eliminacji (tak jak tutaj), to finał rozgrywany jest w formacie BO5, a drużyna z górnej drabinki automatycznie wygrywa pierwszą mapę 1-0. Czy można tutaj mówić o koleżeństwie? Nie siedzimy na tyle długo na scenie EA Sports FC, ani na ten moment nie posiadamy takich koneksji, aby się wypowiadać w tym temacie, ale osoba postronna, niezwiązana z żadną ze stron zapewne może tak twierdzić, bazując na faktach.
The Bulls Team
Oczywiście nie narzekamy na formułę rozgrywek — Ponieważ również i to my mogliśmy po prostu z górnej części drabinki nie odpaść, a porażką w tamtym etapie na gang spoko kolesi chłopaki po prostu dowożą, że zasłużyli na to mistrzostwo.
O samą strukturę turnieju, czy finału zapytaliśmy jednego z administratorów. Na co ten nam wytłumaczył, że struktura samego turnieju jest luźniejsza. W skrócie: drużyna z górnej drabinki mogła wygrać tylko jedno BO3, wtedy automatycznie wygrywa cały turniej. W momencie gdy to się nie wydarzyło, drużyna z dolnej drabinki wciąż była w grze. Aby The Bulls Team wygrało finał, musieli wygrać 2x BO3 z rzędu lub 3 spotkania z rzędu.
Powyższy artykuł prosimy traktować jako naszą opinię. To, że struktura finału nam się nie podoba, i naszym zdaniem nie jest sprawiedliwa, to nie znaczy, że sam pomysł nie musi się wam podobać, dlatego zachęcamy do zostawienia opinii. Podsumowując, naszym zdaniem drużyna z górnej drabinki w tym sezonie posiadała aż za duży „immunitet”. Poza tym same zasady finału wydają się dosyć skomplikowane, i poszczególny czytelnik, obserwujący niezwiązany z daną drużyną/turniejem może mieć problem ze zrozumieniem samego finału i jego zasad.
Bardzo dziękujemy administratorowi za szybką i wyczerpującą temat odpowiedź.
źródło:
https://www.facebook.com/profile.php?id=61567642541049
Zgadzam się, dziwny finał! Wyeliminowanych drużyn nie powinno w ogóle być w turnieju…